Hubertus 09.11.2013

Ani się obejrzeliśmy a tu polowanie czas zacząć (zbiorowe!). Tradycyjnie sezon rozpoczynamy w Cielczy i dzielimy się na dwie grupy. Zgłosiło się 40 myśliwych w tym kilku Gości z których prawdziwą ozdobą była Małgosia K. Stawili się też dwaj koledzy, dla których to pierwsza zbiorówka w naszym Kole. Powitaliśmy więc jako członka niemacierzystego Włodzimierza M. oraz świeżo upieczonego myśliwego Piotra G. Z dużą radością Prezes przywitał obserwatora na naszym polowaniu a jednocześnie byłego członka Koła, który za żoną wyemigrował za ocean a dziś na chwilę, jest z nami. To znany wszystkim starszym członkom Jan G. Na pamiątkę dostał od Koła pomarańczowy szalik z logo naszego Koła.

Zarówno zbiórka jak i powitanie odbyło się w gościnnych progach naszej wiaty. Dzięki Bogu, ale i Piotrom Ż. i G. oraz niektórym kolegom wiata stała i ochraniała nas przed wyjątkowo upierdliwym deszczem ! Lało niemiłosiernie. Mimo to postanowiliśmy polować a Rada Starszych wespół z organizatorami polowania ustaliła, że zrobimy tylko 3 – 4 pędzenia i wracamy pod wiatę.

Decyzja była słuszna, gdyż po dwóch pierwszych pędzeniach naganka była totalnie mokra a i efekty kolegów myśliwych mizerne. W grupie „Wilkowyja” piękne strzały do lisa zaliczył Kaziu K. Po pierwszym lis zrolował ale jeszcze trochę się ruszał. Kaziu pomyślał chwilę i drugim strzałem chciał go trafić w łeb. Było to jednak za blisko i tylko przestraszył mikitę, który podniósł się i tyle było go widać. Puszczony po tropie (była farba) piesek Janusza P. gubił ślad ale dzięki Janowi G. (co za skuteczność w odnajdywaniu farby !) co pewien czas wracał na właściwy kierunek. Po około 300 metrach lis ponownie się podniósł i … zniknął. Mamy za to kandydata na Króla Pudlarzy. Drugie pędzenie bez strzału ale w trzecim podniosły się w miocie dziki i wyszły na Podłowczego. Chyba wiedziały gdzie jest bezpiecznie bo dwa strzały z ekspresu nie zrobiły im krzywdy. Podłowczy zdetronizował Kazia. W ostatnim pędzeniu (Pięć Dróg) jeden tylko strzał i od razu królewski. To Sekretarz po-pisał się. Nic dziwnego – sekretarz. Byłem dumny z Taty. Dzik zrolował jak zając!

Z grupy teoretycznie lepszej – Osiek – nadchodzą minorowe wieści. Pierwsze dwa strzały to do łani a właściwie do d… Klasyczne pudło Tomka S. W następnych dwóch miotach 14 strzałów do dzików i 7 do jednego lisa. Lisa poszatkowanego śrutem (chyba na grzywacze) dobił Mateusz T. i w ten sposób został wicekrólem – gratulacje. Królem został Marek D. Strzelił odyńca 126 kg z przepięknym orężem na złoty medal. Ponoć święci wiedzą co robią ale czy przypadkiem św. Hubert nieco nie przesadził ? Zenek G., który kilka razy widział tego dzika chyba się zapłacze.

Na pokocie dwa dziki i lis. Królów polowania mamy – GRATULACJE !, królów pudlarzy też. Wspaniały żurek z bigosem na drugie danie przygotował jak zwykle elegancki i uśmiechnięty Bogdan P. w towarzystwie zięcia Wojtka S. i wnuczki Olgi. Na szczęście deszcz przestał padać ale i tak większość nie chciała opuścić wiaty. Podnieśli się gdy Łowczy zapowiedział strzał do kapelusza Piotra G. Kapelusz nie miał szczęścia, Piotr G – tak. Ma nowe nakrycie głowy : kapelusz na lato z wywietrznikami. Zaraz potem zapaliliśmy znicz przy pamiątkowej tablicy, wspominając w chwili ciszy Kolegów co w Krainie Wiecznych Łowów.

Na koniec Królowie długo polewali, z ubrań parował deszcz, z głów się kurzyło i było fajnie. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.

Darz Bór do następnego polowania

Nie możemy wyświetlić tej galerii.Nie możemy wyświetlić tej galerii.XX